wtorek, 26 maja 2015

Rozdział 9

Hej wam. Tak, tak. Wiem, wiem rozdział miał się pojawić wczoraj, ale musiałam zrobić projekt z geografii. Niby koniec roku szkolnego, ale nauki wieże niż by się mogło spodziewać. Mniejsza o to, ważne że coś tam napisałam. Miłego czytania :)

Aha, jeszcze jedno. Ten rozdział dedykuję Aleksandrze. Gdyby nie ona nie byłoby tego rozdziału tak szybko.
--------------------
Ir
- Słownictwo, moja mała księżniczko. - usłyszałam męski, lekko zachrypnięty głos po swojej prawej stronie. Odwróciłam się w tamtym kierunku i znieruchomiałam. Kilka metrów ode mnie stał dobrze zbudowany mężczyzna. Był cały ubrany na czarno. Muskularne ciało uwydatniała czarną koszulka. Był blady, zupełnie tak jak ja. Podniosłam wzrok i napotkałam dwoje ciemnych oczu. Wstrzymałam oddech gdy zorientowałam się że są takiego samego koloru co moje. Włosy również. W prawej ręce trzymał kosę. Chyba była wykonana z obsydianu. Czarna i lśniąca. Ostrze niebezpieczne błyskało się w świetle księżyca. Śmierć.
- Tata? - wyszeptałam. Nie byłam pewna czy wydała z siebie jakiś dźwięk, czy tylko idiotyczne poruszałam ustami.
- Ir, ale ty wyrosłaś. - powiedział uśmiechając się. Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale nie zdążył bo rzuciłam się na jego szyję. Tak bardzo tego potrzebowałam. Przytulił mnie mocno,  głaszcząc po włosach w uspokajającym geście.
- Jak, do cholery jasnej, pozbyć się tych przeklętych skrzydeł? - zapytałam już trochę uspokojona.
- Po pierwsze to one wcale nie są przeklęte. Po drugie to córce Śmierci nie przystoi przeklinać. Po trzecie, hmmm. To trudne. Potrzeba wielu lat praktyki. - widząc moją minę dodał szybko - Ale to powinno pomóc. - to powiedziawszy dotkną delikatnie mojego naszyjnika. Kamień zaczął się unosić w powietrzu i rozbłysnął czerwonym blaskiem. Po chwili poczułam że skrzydła zaczynają wrastać w plecy. Nie czułam bólu, jedynie lekkie pieczenie.
- I po problemie. - uśmiechnęłam się na słowa taty. Nie ojca, starego czy ramola. Taty. Sama byłam zdziwiona że czułam do niego taką więź. W końcu nie poznałam go na tyle dobrze.
- Śmierć... - głos mojej rodzicielki wyrwał mnie z rozmyślań.
- Camille. - wziął ją w ramiona i pocałował w czoło. To było słodkie. Bardzo słodki... Zaraz! Co się ze mnie dzieje?! Słodkie to mogę być ciastka, nie zakochana para! Ir, odbija ci!
- Tak bardzo się za tobą stęskniłem. - powiedział mój tata. - Bardzo żałuje że nie mogę zostać z wami dłużej.
- Czy zobaczę cię jeszcze kiedyś? - zapytałam.
- Możliwe. Wszystko jest zapisane na kartach naszej historii. -po tych słowach po prostu zniknął.
- Ir? - zapytał niepewnie Lucas. Byłam spokojna. Ir, chyba jesteś chora.
- Tak? - odwróciłam się w jego stronę.
-Yyy, nic ci nie jest?- zapytała Kim.
- Nie. - odparłam nadzwyczaj spokojnie, co zdziwiło i ich, i mnie, i moją mamę. Po kilku sekundach na polanę wbiegł Louis.
- Wszyscy już wiedzą. Zaczęli się szykować. - wysapał.
- Do czego? - zapytałam zdezorientowana.
- Do balu. Prawie każdy mieszkaniec Immortal City to istota nadnaturalna. Można powiedzieć że oni wiedzą że ty nią jesteś. Taka jakby więź. Gdy odbędzie się przemiana jakiegoś wilkołaka lub innej istoty nadnaturalnej urządza się bal. - odpowiedział mi Will.
- Czyli oni wiedzą kim jestem?
- Nie. Tego dowiedzą się na balu. Każda rasa ubiera się wtedy na inny kolor. Wampiry na czerwono, czarownicy na złoto, elfy i wróżki na różowo, wilkołaki na brązowo. Są jeszcze syreny, ale ich jest u nas tylko dwie. Ubierają się na biało.
- A ja? - zapytałam rozumiejąc co chciał mi powiedzieć. Idziemy na dyskotekę!!!
- Tyyy. No cóż, jesteś jedynym dzieckiem Śmierci. Posiadasz moc jak u czarowników i skrzydła jak anioły. One ubierają się na czarno...
- Mam dla niej suknię. - przerwała mu moja mama.
- Suknię? Ale ja nie chcę... - zaprotestowałam.
___
Po wczorajszej, przegranej kłótni z mamą poszłam się umyć i spać. Byłam padnięta. Gdy się obudziłam była 14. Jęknęłam, przewróciłam się na drogi bok, a gdy to zrobiłam spadam z łóżka.
- Jeszcze coś sobie zrobisz aniołku. - usłyszałam nad sobą. Przestraszona poderwałam sięna rrówna nogi i objęłam postawę do ataku. Gdy zobaczyłam kto przedemną stoi byłam wściekła.
- Czego chcesz i co robisz w moim pokoju! - wrzasnęłam na śmiejącego się Lucasa.
- Przyszedłem cię obudzić. Twoja mama mi kazała. - odparł spokojnie.
- Ughhh. - uświadomiłam sobie że stoję przed nim w bluzce na ramiączkach i krótkich spodenkach. Szczerze? Było mi wszystko jedno. A niech się patrzy. Najwyżej wyjdzie z tąd bez kilku zębów. Ominęłam go i skierowałam się do kuchni. Niestety chłopak ruszył za mną jak wierny piesek. Hmmm, jest wilkołakiem, a one są spokrewnione z psami. Przypadek? Nie sądzę. Zaśmiałam się cicho pod nosem, ale niestety zielonooki to usłyszał.
- Co cię tak bawi? - zapytał. Zeszłam właśnie po schodach i skierowałam się do kuchni. Zobaczyłam na stole stos... nie, nie może być...
- NALEŚNIKI! - wrzasnęłam i żuciłam się na talerz. Szybko wepchnęłam jednego do ust. Lucas popatrzył na mnie jak na wariata a po chwili parsknął głośnym śmiechem.
- Ło ssso? - zapytałam z pełnymi ustami. Gdy tylko mnie usłyszał zaczą chichotać jeszcze głośniej.
- Deil. - powiedziałam z nadal pełnymi ustami.
- Też cię kocham. - odparł posyłając mi causa.
- O której jest ten cały bal?
- Chyba o dwudziestej.
- CO? Mam tylko 6 godzin na przygotowanie się?
- Myślałem że jesteś bardziej męska i wystarczy ci 20 minut.
- To jest bal. Nawet ja muszę wyglądać dobrze. - po tych słowach popędziłam do pokoju. Po drodze spotkałam moją matkę.
- Masz. - wepchnęła mi w ręce jakąś sukienkę w worku i mały diadem. Ona myśli że ja to założę? Normalnie Mała Syrenka. Dobrze że jest czarne, ale najchętniej wydłubałabym te głupie, błyszczące diamenciki.
- Japierdole. - powiedziałam sama do siebie. Nie byłam zadowolona że to właśnie ona wybrała mi ubrania. Ale co zrobisz? Nic nie zrobisz. Weszłam do pokoju (nie omieszkałam przy tym trzasnąć drzwiami).

niedziela, 17 maja 2015

Chyba zapomniałam dać wam linka do nowego bloga. Ah ten mój refleks xD

http://zanimsloncepojdziespac.blogspot.com/?m=1

Zapraszam na prolog :)

środa, 6 maja 2015

Nowy blog!

Założyłam nowego bloga. Z tej okazji organizuje "konkurs". W komentarzach piszcie jak ma mieć na imię główna bohaterka. Sama nie mogę się zdecydować.
 Krótki opis : średniego wzrostu, szczupła 17-latka, o długich czekoladowych włosach. Ma przenikliwe brązowe oczy, które pomimo nastroju ich właścicielki zawsze wyrażają smutek. Sama uważa się za brzydką, ale to nie prawda. Ma pełne usta i według niej, za duży nos. Ubiera się w to, co wpadnie jej w ręce. Lubi czytać książki, jest klasowym kujonem. Nie jest zbytnio lubiana w szkole. Nosi duże, okulary  z czarnymi oprawkami. Ma starszego o 3 lata brata, Johna. Utrzymuje z nim dobry kontakt. Jej rodzice prowadzą dużą firmę i nie mają dla miej czasu. Dziewczyna posiada dar, o którym nikt nie wie, nawet John.

Mam nadzieje że to przybliżenie bloga wam się podoba. Pozdrawiam ;)
~Wybranka Nocy

wtorek, 5 maja 2015

Przeprosin.

Kochani,
Wybaczcie że przez prawie miesiąc nie dodawałam rozdziałów. Naprawdę bardzo bym chciała, ale do 28 mają mam wystawić projekt gimnazjalny i nie mam czasu pisać. Naprawdę bardzo was przepraszam, ale musicie jeszcze troszkę poczekać. Gdy już oddam pracę będę miała dużo wolnego czasu i może Wena się do mnie pofatyguje. Jeszcze raz berdzo przepraszam. Kocham :*
~Wybranka Nocy