Głucha cisza. Wjechałam na linie startową. Wdech, wydech, wdech... Odliczam kolejne sekundy. Adrenalina buzuje mi w żyłach, jakby chciała mnie rozsadzić.
- Trzy! - wydech, wdech...
- Dwa! - wydech, wdech, wydech...
- START!!! - jak najmocniej wcisnelam pedał gazu. Opony zapiszczały a ja objęłam prowadzenie. 120km/h. Tyle wskazywał licznik kilka sekund temu. Teraz prawie 200. Koło mnie pojawił się Mustang Lucasa. Wiedziałam że ma przewagę, bo zna ten tor jak własną kieszeń. Mocniej wcisnęłam pedał. Zaraz zakręt. Powinnam zwolnić. Powinnam, lecz nie dziś. Był on dość ostry, Lucas zwolnił a ja odwróciłam kierownicę w lewo, ledwo wyrabiając na nim. Teraz prosto do mety. Popatrzyłam w wsteczne lusterko. Auto mojego przeciwnika zbliżało się. Dziś jest mój dzień. Nie jego. Mój. Zajechałam mu drogę lekko ocierając się tym samym o jego wóz. Widziałam ze jest wściekły. Jeszcze kilka metrów. Przejechałam przez metę kilka sekund przed Lucasem.
Wdech, wydech, wdech...
Wysiadłam z samochodu a tłum stał oniemiały. Uśmiechnęłam się przebiegle i odwróciłam w stronę zielonookiego.
- Tak. Te zawody zdecydowanie nie są dla mnie. Jesteście cieńcy. Wole się ścigać w Nowym Yorku. - złość aż od niego kipiała. Myślałam że zaraz mnie pożre. Poszłam w stronę Kevina który miał wręczać nagrody. Stał oniemiały z szeroko otworzonymi oczami i ustami. Zaśmiałam się cicho. Nagrodą było 20 tysięcy, a ja byłam nowa i już wygrałam. Odebrałam ją czując na plecach wzrok innych. Gdy się odwróciłam, kilka metrów ode mnie stał Lucas. Już nie był zły, jego twarz wyrażała zaciekawienie.
- Długo się już ścigasz? - to pytanie kompletnie mnie zszokowało.
- Dwa lata.
- Jesteś godnym przeciwnikiem. - uśmiechnął się pokazując przy tym swoje idealne i białe zęby.
- Ty również.
- Kiedy zrobiłaś sobie tatuaż? - skąd on o nim wie? Aaa... dzisiejsza wpadka przed szkołą.
- Pół roku temu. A co? - zdziwiłam się że pyta właśnie o to.
- Nic. Jest bardzo ładny, ale i duży. Rodzice się zgodzili?
- Rodzice? Chyba sobie żartujesz. Gdy matka się o nim dowiedziała wzruszyła ramionami i poszła do pracy. Z Natem było gorzej. Myślałam że zedrze że mnie skórę, ale chyba już przywykł do mnie.
- Jesteś bardzo ciekawą osobą Ir.
- Taa. Ja się zbierać. Jestem zmęczona.
- Dobranoc zwycięzco.
- Dobranoc.
***
Siedziałam na łóżku. Nie wiedziałam co robić. Za dwadzieścia minut minie północ a ja nie wiem co robić. Nie chce mi się spać. Wyszłam na balkon. Dopiero teraz zobaczyłam że obok poręczy jest drzewo. Widać że jest stare, miało grube gałęzie. Nie zastanawiając się dłużej weszłam na jedną z nich i powoli zeszłam, a raczej zleciłam na dół. Trawa łaskotała mnie w bose stopy. Rozejrzałam się dookoła. Postanowiłam wyruszyć na nocny spacer do lasu. Szłam powoli omijając każde drzewo, krzaki czy kamienie. Po jakimś czasie doszłam do małej polany. To co tam ujrzałam zaparło mi dech. Był tam mały wodospad, wpływający do jeziorka. Ogromny głaz ustawiony był przy brzegu. Wokół były drzewa, a księżyc, kilka dni przed pełnią, rozświetlał całe to miejsce dodając mu uroku. Weszłam szybko na kamień, oparłam głowę na kolanach i zapatrzyłam się w taflę wody. Było tu tak cicho, jedynie wodospad dawał się słyszeć. Wybiła północ. Wiedziałam to, czułam. Usłyszałam wycie wilka, mówiące mi ze mam towarzystwo. Na polanę wszedł ogromny, czarny bysior, o toksycznie zielonych oczach. Nie zauważył mnie. Powoli zsunęłm się z kamienia na którym siedziałam. Wilk odwrócił łep w moją stronę i zawarczał cicho. Nie robiąc sobie nic z tego zrobiłam krok w jego stronę. On jakby się mnie bał, zrobił krok w tył.
- Nie uciekaj. Nie zrobię ci krzywdy. - powiedziałam choć wiedziałam że mnie nie rozumie. Zatrzymał się i przewrócił łep na lewą stronę. Był naprawdę ogromny, sięgał mi do połowy klatki piersiowej. Podeszłam do niego i wyciągnęła rękę. Dotknęłam jego czarnej jak noc sierści. Była mięciutka i aksamitna w dotyku. Lśniła w świetle księżyca. Usiadłam na ziemi, a on zrobił to samo. Głaskałam go po łbie, a on oparł ją na moich nogach nadal na mnie patrząc.
- Mówiłam ze ci nic nie zrobię. - powiedziałam cicho. Nagle wilk podniósł pysk i polizał mnie po policzku. Zaśmiałam się.
- Ej! Przestań. To łaskocze! - odsuną się nieco i wrócił do wcześniejszej pozycji. Kochałam zwierzęta, ale nigdy nie miałam żadnego pupila. Głaskałam go po karku, a on wydał z siebie gardłowy pomruk zadowolenia. Uśmiechnęłam się. Jeszcze nigdy nie pokazywałam jaka jestę naprawdę. Jaką jest ta Ir, która siedzi we mnie pod maską twardziela bo tak jej wygodnie. Ta Ir bierze sobie do serca uwagi innych, ubiera się w kolorowe ciuchy i nigdy nie zrobiła by sobie tatuażu. Ale ta Ir jest tylko dla mnie. Ta miła, dobra, bezinteresowna i kochana przez wszystkich. A teraz gdy siedzę w środku lasu, z ogromnym wilkiem na kolanach, który zabił by mnie za jednym machnięciem łapy, a ja go głaszcze maska gdzieś zniknęła. Niewiem dlaczego. Może tak miało być.
- Dobra stary. Ja już muszę iść. Jeszcze tu kiedyś do ciebie przyjdę. - popatrzył mi w oczy. Zatkało mnie. Wydawały się być takie ludzkie, takie znajome. Właśnie. Gdzieś już je widziałam. Zwierzak trącił mnie nosem w rękę i polazał po policzku.
- To chyba takie wilcze całuski. - pomyślałam. Wstałam i jeszcze raz pogłaskałam go po łbie. On zawył tylko cicho i pobiegł w stronę z której przyszedł. Zrobiłam to samo.
***
Obudziłam się około 11. Jak zwykle wyglądałam jak potwór straszący małe dzieci, z rozczochranymi włosami, zdrętwiałą nogą i rozmazanym na połowie twarzy makijażem. Jak dobrze że dziś sobota. Rozczochrana i senna zaszłam do kuchni. Lucy robiła śniadanie, lecz gdy mnie zobaczyła oniemiała
- Jak ty wyglądasz. - słyszałam naganę w jej głosie
- No przecież dopiero co wstałam. Narazie potrzebuje kawy.
- Ahh. - Tak skończyła się nasza rozmowa. Zrobiłam sobie ogromny kubek czarnej jak smoła kawy i powlokłam nogami w stronę pokoju. Ubrała się, umyłam i umalowałam.
- Idę na zakupy! Będę za godzinę! - krzyknęła Lucy. Zaszłam na parter i usiadłam na wysepce w kuchni. Piłam życiodajny napój gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Podeszłam tam niechętnie.
- Boże! - na ganku niedbale oparty o ścianę stał Lucas. Miał na sobie czarne spodnie, tego samego koloru koszulkę i skórzaną kurtkę.
- Bogiem nie jestem, ale boski to i owszem. - odparł śmiejąc się z mojej reakcji.
- Po co przyszedłeś? - zapytałam zbita z tropu.
- Zabieram cie na kawę. Chce się czegoś o tobie dowiedzieć.
- Tak wcześnie?
- Jest już trzynasta. - odparł z szelmowskim uśmiechem.
- Ok. Już się zbieram. Poczekaj chwilę. - weszłam do przedpokoju. Zabrałam ze stolika klucze do domu, założyłam trampki i kurtkę. Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi.
- Gdzie jedziemy? - zapytałam ciekawa.
- Zabaczysz. Wskakuj. - nie przyjechał autem. Tylko motorem. Już kiedyś jeździłam, ale z nim trochę się bałam. Nie znałam go, a o wypadek na nim nie było ciężko. Przerzegnałam się w duchu i szybko się pomodliłam. Usiadłam za nim i oplotłam jedno tułów rękami.
- Trzymaj się. - powiedział i ruszył.
--------------------
Hej wszystkim :) rozdział trochę krótki, ale mam nadzieje że sięwam spodoba. Tak w ogóle to Wesołych Świąt Wielkanocnych :* postaram się dodać kolejny w niedzielę, ale niewiem czy się wyrobie. Jeśli nie to pojawi się on dopiero w poniedziałek lub wtorek. Xekam na wasze komentarze ;)
PS. : Przepraszam za błędy.
Ej! Tekst z Bogiem wymyśliłam ja! To mój tekst wykorzystany w moim opowiadaniu "Krwawy Dwór" i ty dobrze o tym wiesz!
OdpowiedzUsuńProponuje zamieścić notkę albo przypis, że cytat ten (albo pomysł) pochodzi z Twojego bloga. Nie ma co się denerwować, poza tym widzialam ten tekst już kilka razy. A ostatecznie link w przypisie to będzie dodatkowa reklama dla Twojego bloga.
UsuńMówiłam ze się odegram ^^ hahhhahahhahahaha
Usuńpamietaj Karola: ze mną się nie zadziała ^^
Wiki, ale to wcale nie jet śmieszne, bo ukradłaś pomysł!
UsuńŚwietny rozdział! Chcialabym, żeby opis wyścigu był dłuższy, ale i tak czułam te emocje ;) zdziwiło mnie, że bohaterka tak bez wahania podeszła do wilka, ale w końcu nic jej nie zrobił.
OdpowiedzUsuńW oczekiwaniu na kolejny rozdział
Igrająca ze Śmiercią
igraniezesmiercia.blogspot.com
Ir jest trochę taka... czytałaś Niezgodną? Ir mogła by należeć do Nieustraszonych :) dlatego nie bała się ze ją ugryzie, a wręcz przeciwnie. Chciała go pogłaskać. Mam nadzieje że Ci się spodobał :)
UsuńCudo! *-* chcę więcej! Kiedy dodasz następny rozdział?
OdpowiedzUsuńmroczne-miasto.blogspot.com
Możliwe że nawet jutro. Wena przyszła na kolacje i chyba zostanie na noc :)
UsuńMam takie jedno pytanie. Piszesz w 1 czy 3 osobie? "Podeszłam do niego i wyciągnęła rękę".
OdpowiedzUsuńPoza tym, widzę błędy interpunkcyjne i w pisowni np. łep,, (łeb!!)
No, ale treść mi się podoba. Czekam na nexta ;*
Pozdrawiam <3
Piszę w 1 ale na telefonie wiec jest ciężko. Za błędy przepraszam :/ cieszę się że ci się podoba :)
UsuńHej!
OdpowiedzUsuńNo fajnie, fajnie ciekawe, co dalej. Kurczę nie spodziewałam się że Lucas ją zaprosi i co to jest randka? :D
Pozdrawiam :**
Juliet